Overblog
Editer l'article Suivre ce blog Administration + Créer mon blog

Manifest Wziełam "dzień po"

Publié le par Agnieszka

Manifest „Wzięłam dzień po

Pigułka "dzień po" to antykoncepcja,

a nie wybór moralny!

Tak pisałam w roku 2015:

W Polsce dokonuje się rocznie około 200 000 aborcji, z czego zaledwie mniej więcej 800 figuruje w statystykach krajowych, czyli odbywa się legalnie. Mniej więcej tyle samo dzieci zostawiają matki od razu w szpitalu. Rośnie dzieciobójstwo. Wielu z tych tragedii i niebezpiecznych posunięć (jak dzikie aborcje), zagrażających życiu kobiet i dzieci można by uniknąć dzięki antykoncepcji, w tym tej „awaryjnej”. Rząd postanowił, iż tzw. „pigułka dzień po” będzie teraz, na wzór wielu innych państw, dostępna bez recepty. Bez recepty nie oznacza łatwo dostępna i nienapiętnowana obyczajowo, religijnie…

Dzis znów jestesmy w ciemnej...hmmm jamie bezmózgowych głów przywódców. Dlatego wznawiam Manifest Dzień Po, żeby wciąż i wciąż przypominać o tym,że ta piguła nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie jest dobrem dla tych z nas, które/ którzy mieli pecha!

Jest ona bezpieczna, nie powoduje usunięcia nawet embrionu. Jesli w ogóle dojdzie do zapłodnienia, czyli połączenia gamet męskiej i żeńskiej, nie pozwoli im się zagnieździć. I tyle. Natomiast może się okazać, że zapłodnienie nie nastąpiło i pigułka została wzięta jedynie "na wszelki wypdaek".

Powodów, dla których jej użyłyśmy i będziemy używać jest tyle, co nas – kobiet. Kochamy się z mężami, z partnerami, czasem nie jesteśmy gotowe na dziecko, a pęknie gumka, czasem zdrowie czy sytuacja materialna nie pozwala nam na (następne) dziecko. Ratujemy siebie i swoją rodzinę, połykając „pigułkę  dzień po”, czasem sprowadzaną nielegalnie przez internet z narażeniem naszego zdrowia.

Tym manifestem „Wzięłam „dzień po”” chcemy wspomóc wszystkie Polki, które obecnie znalazły się w odczłowieczonej przez rząd sytuacji, w której nie mogą pozwolić sobie na decydowanie o swoim własnym życiu bez podpisu lekarza, który często uniemożliwia im to! Chcemy napiętnować jej przeciwników, polityków i kościelnych demagogów, grożących nam ogniem piekielnym i moralną zgnilizną. Oddajcie nam prawo stanowienia o naszym organizmie !!!

Wesprzyjmy się nawzajem naszym głosem i krótką historią.

Wpisujcie, proszę w komentarzach swoje swiadectwo, tak, jak uważacie z krótkim wyjasnieniem lub bez, podpisane imieniem i nazwiskiem lub pseudonimem. Nie ważne, chodzi o poparcie i pokazanie, że to żaden wstyd, to jest norma, która ułatwia nam życie i nikt nie może jej nam odmówić, szczególnie teraz, gdy jest zgodna z prawem!

Ja, Agnieszka Abemonti - Świrniak, redaktor naczelna "Nieco-Dziennika Etycznego", publicystka „Tygodnika Faktycznie” (wczesniej "Faktów i Mitów"),  oraz bloga http://robila.overblog.com, wchodząca w skład Etyki w Szkole, wreszcie autorka jedynej polskiej książki ateistycznej dla dzieci (wydanej przez moje wydawnictwo Renesans http://www.renesansmedia.pl ), nauczycielka i matka, też wzięłam (łatwo dostępną, we Francji, gdzie mieszkam) pigułkę „dzień po”. Moja wyczekiwana długo córcia miała 3 miesiące, ja zapomniałam pigułki. Z trudem i samozaparciem karmiłam ją piersią, nie miałam przy sobie rodziny, która pomogłaby mi w matczynych obowiązkach. Zapomniałam pigułki antykoncepcyjnej i przyjęłam pigułkę „dzień po”, o której pomyslałam od razu i automatycznie, gdyż nie widziałam się w nowej ciąży, podczas gdy mój organizm nie odpoczął jeszcze po pierwszej (a więc, jak rozwijałoby się nowe dziecko?), która uniemożliwiłaby mi właściwą, troskliwą opiekę nad długo oczekiwanym dzieckiem. Nie wstydzę się tego, może nawet jestem dumna, iż w trudnej sytuacji podjęłam szybko jedyny właściwy dla mojej rodziny wybór.

Commenter cet article
C
osobiście nie rozumiem szumu wokół tabletki... mam swoje prawie już nastoletnich dzieci, kochającego męża i jak wiekszość Polaków kredyt... zdarzyło się, ot po prostu pękła gumka (że względu na zdrowie innej antykoncepcji nie mogę stosować), pech chciał ze 4 lata później ponownie się to zdarzyło... jedynym ratunkiem przed niechcianymi 2 ciazami była pigułka, uratowalam tym samym może i swoje zdrowie a nawet życie, w mojej sytuacji zdrowotnej ciąża może mnie nawet zabić, wybieram swoją rodzinę i siebie z nimi aniżeli niechcianą ciążę... Tym bardziej, że moje dzieci urodziły się z komplikacjami i wiele lat zajęło nam ich leczenie... z powodu pigułki nie miałam żadnych efektów ubocznych, normalny cykl, szlag mnie nie trafił, ognie piekielne nie pochlonely... cały ten szum jest żałosny... gdyby ktoś mnie zmusił do urodzenia tych niechcianych dzieci to byłby prawdziwy dramat... zdobycie tabletki za pierwszym razem było ponizajacym koszmarem-ledwo zdążyliśmy, za drugim miałam ją na w razie czego a receptę wypisal mi bez problemu mój... lekarz internista :)
Répondre
M
Mam 27 lat, od 6 lat regularnie uprawiam seks z mężczyzną, który od dwóch miesięcy jest moim mężem. Zdaję sobie sprawę, że jestem w uprzywilejowanej, komfortowej sytuacji, bo stać mnie na prywatną opiekę medyczną, na wizytę u ginekologa nie muszę czekać dwóch miesięcy, jak jedna z moich koleżanek. Rok temu poprosiłam ginekolożkę o wypisanie mi recepty na Escapelle, tak na wszelki wypadek, oczywiście prywatnie. Powiadomiłam najbliższe mi kobiety, że w razie czego, mam taką tabletkę i jeśli nie chcą biegać w poszukiwaniu lekarza, który wypisze receptę i nie musieć za to płacić, to ja chętnie się podzielę swoją tabletką. Jak na razie Escapelle leży sobie spokojnie w apteczce. <br /> <br /> Mąż współżyjąc z poprzednią partnerką miał sytuację awaryjną - pęknięta prezerwatywa. A później gonitwa po mieście w nocy, bo liczy się każda chwila. Najedli się niepotrzebnego stresu. Dlatego cieszę się, że przynajmniej jedna tabletka po będzie dostępna bez recepty. Oszczędzi to ludziom nerwów, zwłaszcza kobietom i pozwoli zaoszczędzić czas. Moim zdaniem cena jest zbyt wygórowana, ale będąc kobietą w Polsce nauczyłam się cieszyć z każdego ochłapu jaki nam rzucają. Kraj szczególnego szacunku dla kobiet, haha <br /> <br /> Czekam na moment ogłoszenia przez prolajfy manifestu potępiającego spóżnione menstruacje xD Morderczynie!!!!!!111jeden
Répondre
K
Nie wzięłam i pewnie nigdy nie wezmę. Mam dość traktowania kobiet jak obyweteli drugiej kategorii. Dyktowanie prawa z pobudek ideologicznych jest nie na miejscu. To tak jakby zabronić kobietom noszenia spódnic &quot;bo to prowadzi do gwałtów&quot; albo najlepiej niech seks będzie tylko za pisemną zgodą urzędnika, to nie będzie ani gwałtów ani aborcji ani porzucanych dzieci bo ludzie będą bardziej odpowiedzialni przed takim posunięciem. A przy okazji można by wprowadzić od tego podatek :P
Répondre
A
Wzięłam pigułkę &quot;po&quot; raz w życiu. Byłam z chłopakiem, jak się potem okazało długoletnim. Następnego dnia okazało się, że nigdzie nie ma prezerwatywy..a jednak-spadła i schowała się tam gdzie tylko ja mogłam ją znaleźć, że tak powiem...nie byłam nawet tego świadoma. Na szczęście akurat przyjmował mój lekarz, ale gdyby nie to, nie wiem co bym zrobiła. Było tylko krytyczne spojrzenie aptekarki, ale z ciężką ręką wydała lek. To jest normalne i słuszne i nikt nie ma prawa za nas o tym decydować. Nie chcę mieć dzieci i jeśli ktoś chce mnie zmusić do urodzenia, to powinien być gotowy sam sobie wziąć to dziecko na wychowanie. Widzę to jako walkę z kobietami, próbę kontrolowania nas, niedopuszczenia do rozwoju. Gdyby mężczyźni zachodzili w ciążę, sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Nie dajmy się!
Répondre
T
W wieku 20 lat wzięłam tabletkę dzień po. Byłam w długoletnim związku ( trwającym do dziś), pękła nam prezerwatywa. Zdobycie owej tabletki było jakimś horrorem. Wypadek miał miejsce w piątek wieczór, a ja byłam przekonana, że receptę mogę dostać wyłącznie od ginekologa. W sobotę nie mogłam znaleźć żadnego ginka, który mógłby mnie tego samego dnia przyjąć. Musiałam więc jechać 60 km do większego miasta na prywatną wizytę. Istny horror
Répondre
K
Ja nie musiałam jak dotąd stosować tabletki dzień po , ale gdyby zaszła taka potrzeba nie zawaham się. Weszłam właśnie w okres klimakterium ,hormony szaleją jak wiadomo wiele kobiet zachodzi w tym czasie w niechciane ciąże.
Répondre
C
Od 25 lat mieszkam zagranica i mam malo kontkow z Polska.Tabletke &quot;dzien po&quot; wzielam przed okolo 10 laty. Jest ona czyms nieideologicznym, co sie zazywa, gdy antykoncepcja z jakiegos powodu zawiodla. Nigdy nie przyszloby mi do glowy, aby wstydzic sie jej zazycia lub usprawiedliwiac sie przed kimkolwiek. <br /> Po jej zazyciu poczulam ulge, bo bylo jasne, ze nie dojdzie do ciazy z mezczyzna, z ktorym nie chce miec wspolnego dziecka. Jednak skutki uboczne byly bardzo uciazliwe. Przez caly tydzien mialam okropne nudnosci, bez przerwy, i wymiotowalam od czasu do czasu. Pozatym musialam znosic okropne, bole glowa, ktore nie dawaly sie usuwac po zazyciu srodkow przeciwbolowych. Bylo mi tak goraco, ze chodzilam w czasie mrozow godzinami w podkoszulku po dworze. Jesli chodzi o psychike to czulam sie bardzo dziwnie. Wiekszosc kobiet nie musi jednak wylczyc z tak silnymi skutkami ubocznymi.
Répondre
E
jak do tej pory nie musiałam stosować tabletki &quot;po&quot; ale zareczam ze gdybym musiała napewno bym to zrobiła..... Cieszę się że państwo polskie podjęło decyzję o dostępnosci tej tabletki pomimo sprzeciwu mafii watykańskiej i wątpliwej moralności sekcie katolickiej . Mam też nadzieję że w naszym kraju będzie można wreszcie życ normalnie a decyzje dotyczące mojego ciała mojego sumienia i mojego zdrowia będę mogła podejmować SAMA!!!!!
Répondre
J
Byłam krótko po rozstaniu z chłopakiem, bardzo przeżywałam tamtą stratę. Znalazł się ktoś, z kim mogłam szczerze porozmawiać, opowiedzieć o swojej sytuacji. Można powiedzieć, że przez parę wakacyjnych dni rozwinął się romans, ale to nie był dobry czas na macierzyństwo. Dzwoniłam do kilku lekarzy na Mazurach, zanim znalazłam takiego, który obiecał mnie przyjąć w ciągu 2 dni, zbadać i po rozmowie otrzymałam receptę. Nie żałuję, z tamtym chłopakiem mam kontakt, ale nie powstał z tego trwały związek, a w tej chwili jestem mężatką i spodziewam się dziecka.
Répondre
R
Kilka lat temu, pękła nam prezerwatywa. Byłam jeszcze w liceum. Wzięłam &quot;dzień po&quot; raz i nigdy później nie musiałam.
Répondre
3
udało mi się zdobyć ale było ciężko i nie obyło się bez łapówki dla lekarza bo inaczej nie chciał wypisać. To było jakieś 4 lata temu.
Répondre
M
Nie brałam &quot;dzień po&quot;. Nie musiałam. Jak dotąd, regularnie przyjmowana antykoncepcja spisuje się doskonale.<br /> Ale oczywiście nie zawsze było różowo.<br /> Pamiętam gimnazjum, gdzie ultrakatolicka nauczycielka &quot;wychowania do życia w rodzinie&quot; wszelkie pytania o &quot;to&quot; zbywała milczeniem pomieszanym z odrazą. W ramach młodzieńczego buntu dokształcałam się sama, bazując na Wikipedii, mimo że jeszcze nie chciałam współżyć. Dzięki temu jako piętnastolatka wiedziałam o wskaźniku Pearla i Women on Web. Pamiętam strach, kiedy jeszcze przed braniem doustnej antykoncepcji prezerwatywa się zsunęła - na szczęście bez konsekwencji poza stresem. Pamiętam też religijne kazanie, jakie wygłosił mi internista, kiedy na pytanie &quot;czy bierze pani jakieś leki&quot; odpowiedziałam, że antykoncepcję. Pamiętam, jak się zastanawiałam będąc u wiekowej ginekolożki, jaka będzie jej reakcja na moją prośbę dot. antykoncepcji (ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła). To wszystko działo się w dużym mieście i podpisuję się rękami i nogami, aby pigułka &quot;dzień po&quot; była dostępna bez recepty.
Répondre
F
Do czego to dochodzi, że zażycie legalnego, bezpiecznego środka antykoncepcyjnego staje się aktem odwagi i trzeba pisać historie o tym ku pokrzepieniu serc.. Czy to nie jest znakiem ostrzegawczym samym w sobie? Że może czas na ogólnopolski kobiecy zryw przeciwko podejmowaniu decyzji o naszym zdrowiu i życiu przez kościół i państwo? Ja raz wzięłam pigułkę, bo pękła gumka. Równie dobrze mogłabym wziąć po niezabezpieczonym, nieodpowiedzialnym seksie - to sprawa moja i partnera, nikogo więcej. Poszłam prywatnie do ginekolożki, co do której byłam pewna, że jest normalna. Lek dostałam w pierwszej aptece w centrum Warszawy, jeszcze o szklankę wody poprosiłam. Ten luksus nie zajścia w ciążę i podjęcia decyzji o swoim zdrowiu i życiu kosztował mnie 160zł - wówczas naprawdę dużo. Zresztą teraz także. Te tabletki, bez recepty, powinny być tanie i dostępne w każdym spożywczaku. Ale komu zależy na zdrowiu kobiet.. Kobiety są nieodpowiedzialne i łykałyby je przecież jak cukierki.
Répondre
G
Zdarzylo nam sie to we wrzesniu.<br /> Ponioslo nas i niestety. Akurat nie zabezpieczylismy sie i doszedl. Recepta uzyskana w 3ciej dobie! Na wizycie prywatnej, niestety byl komentarz, za to Pani farmaceutka kompetentna, sympatyczna i nie robila problemow, nawet powiedziala, ze wie co czuje.
Répondre
.
Nigdy nie chcę mieć dzieci. Seks to nie tylko prokreacja, ale bliskość z drugim człowiekiem, spełnienie, satysfakcja, zdrowie. Więc go uprawiam... szkoda tylko, że antykoncepcja zawodzi :-) No, niestety... myślałam, że normalnie zawału dostanę, jak gumka pękła... cały czas taki stres, że nie dało się żyć. Nie do wytrzymania - więc pewnie, jakby tabletki &quot;po&quot; nie dostała, to bym poroniła te blastocystę :-) receptę dostałam od znajomej kolegi, która jest ginekolożką i wypisuje jego znajomym recepty. Na szczęście w aptece nie było problemów z wydaniem tabletki.
Répondre
J
19 lat, z dziesięć lat temu. Nawet nie uprawialiśmy seksu, po prostu się bawiliśmy, tyle że nago. W pewnym momencie on wystrzelił w złą stronę. Nie byliśmy jeszcze na etapie stosunku, więc i antykoncepcji nie było. Recepta uzyskana u dobrze wybranego lekarza w jego prywatnym gabinecie. Bez oceniania, a jedynym komentarzem było, że trzeba pomyśleć o antykoncepcji. Recepta zrealizowana w pierwszej aptece, ale za to z bardzo krzywą miną pani.
Répondre
.
Prezerwatywa nie dała rady..., gdybym miała nieutrudnione dojście do antykoncepcji dzień po, nie musiałabym w tym momencie czekać na aborcje która wydarzy się jutro..., jestem osobą po 30stce właśnie, zaczęłam własną działalność gospodarczą mieszkam na wynajętym mieszkaniu a jak wiadomo Polska, kraj zakazów nie bardzo interesuje się matką z dzieckiem, żaden poseł nie da mi mieszkania ani nie zapewni mi co miesiąc wystarczających środków na życie bez stresu. Czuję się podle ale wiem że nie mogłam postąpić inaczej, nie chcę żyć na zasadzie &quot;jakoś to będzie&quot; chciałabym zapewnić dziecku normalne życie. Szanuje podobne wybory kobiet bo moim zdaniem jest to świadome rodzicielstwo. Państwo zamiast zakazywać powinno wesprzeć kobietę w takich sytuacjach a ja za to nie nie skazuje nas na byle jakie życie w ciągłej niewiadomej staję się kryminalistką, smutne...
Répondre
B
A oto moja historia, pewnie trochę inna niż pozostałe. Mam 24 lata, wzięłam pigułkę &quot;po&quot; dwa razy. Pierwszy raz dwa lata temu, kiedy poniosło mnie z byłym chłopakiem, a on nie uprzedził mnie, że dochodzi. Drugi raz pół roku temu, gdy obecny chłopak zapomniał, że nie jestem już na pigułkach (robiłam przerwę) a ja byłam pewna że pamięta i wyjdzie ze mnie zawczasu. Ani za pierwszym, ani za drugim razem nie miałam większych kłopotów - wystarczyło pójść prywatnie. Tylko jedna aptekarka na troje odwiedzonych strzeliła focha na widok recepty. Pozostałe dwie osoby z kamienną twarzą sprzedały mi tabletkę jak każdy inny środek. Na szczęście obaj chłopacy podzielili się odpowiedzialnością i wyłożyli połowę za wizytę i pigułkę. Szczerze mówiąc mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu. Wiem, że nie brzmi to jakbym była super odpowiedzialna za swoje życie seksualne (stosunek przerywany jeszcze nigdy mnie nie zawiódł), ale po prostu staram się zminimalizować ryzyko ciąży, kiedy mam taką możliwość. Wierzę, że dziecko do mnie przyjdzie kiedy będzie właściwy na to czas, ale to nie znaczy że mam być niewolnikiem swojego przekonania. Chcę mieć wybór, nie chcę być klaczą rozpłodową, chcę zapewnić swoim przyszłym dzieciom (jeśli do mnie przyjdą) dobre życie, a nie z wpadki i byle jakie. To tyle. Pozdrawiam wszystkie eskapelki ;)
Répondre
S
Wziełam dwa razy, raz mimo, że jestem na antykoncepcji, brałam antybiotyk i pękła gumka, a drugi raz gdy po prostu zapomniałam zabrać ze sobą tabletek a kochałam się z narzeczonym... minęło ponad 12 h to był drugi tydzień, gdzie pominięcie tabletki może grozić ciążą. Nie wiem czy dojrzałam do dziecka, a nie chciałabym nigdy swojemu dziecu wypominać, że to przez nie nie spełniałam marzeń. Nie wstydzę się tego. Jedynie szkoda stresu z załatwianiem recepty... marnowania kolejnych godzin... jeżali to ma zapobiec wywoływaniu poronień przez młode dziewczyny, zostawianiu dzieci pod smietnikiem, adopcji czy nawet asborcji powinno to byc dozwolone, aby te mniej odważne kobiety mogły iść spokojnie do apteki a nie czekać na łaskę lekarza
Répondre
A
Miałam 18 lat. Pękła nam gumka. Byliśmy przerażeni - na szczęście Warszawa to duże miasto, pełne aptek i przychodni. Mój ginekolog był akurat na urlopie, więc trafiłam do innego. Facet zrobił mi taką awanturę, że wyszłam z gabinetu zapłakana. W szpitalu zostałam przegoniona. &quot;My nie robimy aborcji&quot; - usłyszałam. Łącznie byliśmy w 8 miejscach. Nigdzie nie mogliśmy dostać tej głupiej recepty. W końcu się udało w prywatnym gabinecie ginekologa, u którego byłam na początku. Nagle był przyjemny, tabletka po przestała zabijać nienarodzone dzieci, a ja nie byłam już puszczającą się dziwką. Za receptę zapłaciłam 100 złotych, ale to jakie nerwy przeżyłam i jak zostałam potraktowana przez innych lekarzy nie jest do wycenienia. Nikt nie podał mi adresu, gdzie mogę spróbować pójść. Nikt nie chciał pomóc, wszyscy jak jeden mąż piętnowali mnie i mojego partnera - głupie bachory, seksić się zachciało, a teraz chcą usuwać!<br /> A potem jeszcze problemy w aptekach ze zdobyciem leku.<br /> <br /> Wzięłam tabletkę. Nic się nie stało, żadnych skutków ubocznych. Obyło się bez ciąży. Ale co się nasłuchałam i nadenerwowałam to moje. TABLETKA PO DLA WSZYSTKICH! Nareszcie nie trzeba będzie się upokarzać i błagać,żeby ocalić swoje życie...
Répondre
Z
Ja niebrałam ale stosowałam tabletki wczesnioporonne. Miałam przerwe w antykoncrpsji liczylam dni ale zle policzyłam zresztą cykl se rozregulowuje po przerwie. Wczesna ciąza bez teętna. Sam zarodek kilka komórek. Szybka decyzja szybko tabletki i gotowe. Partner mnie wspierał. Wszystko skończylo sie dobrze i prawie bezbolesnie. To bylo 7 lat temu. Nadal razem i na spokojnie możemy planować zycie. Nie ma co się bać wstydzic to nasze życie i my nim kierujemy
Répondre
A
Miałam 18 lat i prezerwatywa zawiodła,mimo wielkiej miłości jaka nas łączy do dzis,nie byliśmy gotowi na dziecko,receptę dostałam bez problemu,teraz mam29 lat i za miesiąc urodzę nasze pierwsze dziecko,naprawdę bardzo sie cieszę ze mogliśmy dorosnąć i sie dorobić czegoś w życiu,dzięki temu jesteśmy niezależną małą rodzinka,ciotki i babki nie bedą mieć wpływu na wychowanie i nasze decyzje,polecam zdrowy rozsądek,naprawdę mamy wpływ na nasze życie :)
Répondre
A
Wzięłam tabletkę po raz albo dwa raz. Brałam tabletki antykoncepcyjne, już nie pamiętam co było nie tak, zdaje się, że zażyłam węgiel, bo miałam zatrucie pokarmowe, a potem dowiedziałam się, że wchłania tabletki. No w każdym razie trzasnęło mnie to po kieszeni kilka stów, bo jechałam na drugi koniec Warszawy do lekarza, który przyjął mnie w niedzielę, a potem jeszcze szukałam apteki, gdzie by mieli. Dobrze, że chociaż na receptę jednak się da (oczywiście, jak się żyje w mieście i ma pieniądze).
Répondre
N
W wieku 17 lat, 2 razy. Recepta wymagała upokorzenia i latania po całym mieście. Na koniec bez ŻADNEGO badania, za stówkę na stół w PAŃSTWOWYM szpitalu. Po to były im recepty. Dlaczego musiałam ją wziąć? Bo się baliśmy. A tabelek codziennych nie brałam, bo wszyscy mówili, że to pomiot szatana - małe miasto robi swoje. Nie, nie puszczałam się jako 17-latka na imprezkach. Byłam z tym chłopakiem odkąd miałam 14 lat i jestem do teraz. Dopiero w dużym mieści zaczęliśmy starać się o dziecko. Bezskutecznie. Kara za grzechy? Nie. Endometrioza. Genetyczna drogie panie, żadna trucizna nie miała tu nic do rzeczy. Uwierzcie wreszcie w rozum młodych kobiet i dajcie im szansę do własnych wyborów. Lepiej byłoby mnie zdiagnozować i leczyć kiedy był na to czas niż kłaść mi sieczkę do głowy. Edukacja przede wszystkim.
Répondre
M
Rok temu wzięłam &quot;dzień po&quot;, bo pękła prezerwatywa. Tak zupełnie niespodziewanie. Miałam 22 lata i studia w toku, to nie był dobry moment na dziecko. Mój wspaniały partner wspierał mnie i uspokajał, gdy szukaliśmy w małym mieście lekarza, który by mi &quot;to&quot; przepisał. Nikt nie chciał mnie przyjąć, gdy mówiłam, o co chodzi. Bolało mnie to upokorzenie, gdy odsyłali mnie z miejsca na miejsce. W końcu przyjął nas prywatny ginekolog. Mieliśmy szczęście, że wystarczyło nam pieniędzy. Nie miałam żadnych skutków ubocznych. Bardzo kocham mojego partnera i planujemy założyć rodzinę. Jestem naprawdę szczęśliwa, że mamy szansę zrobić to w najlepszym dla nas czasie- że nie zrobił tego wtedy za nas przypadek.
Répondre
M
Wzięłam. To była głupia studencka przygoda, odreagowywanie żalu po zerwaniu z wcześniejszym chłopakiem. Umówiłam się ze znajomym, poszliśmy na koncert, skończyliśmy w łóżku. Pękła gumka. Dokładnie połowa cyklu. Nie był to ani właściwy moment na dziecko, ani właściwy człowiek na ojca. Kosztami wizyty u ginekologa i tabletki podzieliliśmy się po połowie.
Répondre
A
Nie brałam bo była na receptę i bałam się upokorzeń które spotykały inne kobiety w aptekach. Teraz bez obaw będę korzystać
Répondre
S
Wzięłam tabletkę po kolka razy w życiu, może 3 albo 4 razy. Pierwszy raz jak miałam ok 20 lat. Zawsze miałam paranoję a propos nieplanowanej ciąży, trudno nie mieć jak sie mieszka w Polsce. Prezerwatywa sie zsuneła. Nic mi nie było, wąsy mi nie urosły ani trzeci cycek. Okres dostałam wcześniej i tyle. Jak wyjechałam z polski to tez mi sie zdarzyło wziąć pigułkę po jeszcze kolka razy, paranoja niepożądanej ciąży trzymała sie mnie przez wiele lat. W obcym kraju, w aptece, wypełnić jakiś formularz, i tyle.
Répondre
B
Skandaliczne jest że strona dla polskich kobiet jest po (chyba) francusku , czyżby polacy to już gęsi ? żałosne to i bardzo odstręcza od podpisywania , a może taki jest cel ?!
Répondre
A
Miałam 43 lata i leczyłam jeszcze neurologiczne skutki wypadku komunikacyjnego. Miałam już troje dzieci (21, 14, 10 lat). Od roku byłam w nowym związku. Zdarzył nam się &quot;spontan&quot; po dłuższej rozłace. Poszłam do znajomego lekarza, dostałam receptę bez problemu.
Répondre
O
Mam 35 lat, jedno dziecko, skończone studia. Nigdy nie brałam tabletki &quot;dzień po&quot;, ponieważ jak do tej pory nie było takiej konieczności. Jestem KOBIETA, jestem CZLOWIEKIEM, żyję, pracuje, płace podatki itd. itp. i mam prawo decydowac o swoim życiu!!!
Répondre
J
Jestem w wieku &quot;po produkcyjnym&quot;, więc jestem obiektywna. Pigułka &quot;dzień po&quot; to wspaniałe rozwiązanie.
Répondre
V
Wzięłam pigułkę dzień po, miałam wówczas 24 lata, zaczynałam 5 rok studiów, w czerwcu broniłam mgr, nie pracowałam, nie wyobrażałam sobie zajścia w ciążę. Chłopak z którym to się wydarzyło nie chciał mieć dzieci. Wspierał mnie w tym, ale uprzedził, że jeżeli pigułka nie zadziała to poradzimy sobie w inny sposób... Teraz z perspektywy czasu, wiem, że dobrze się stało bo ani ja ani on nie byliśmy gotowi na dziecko. Teraz się z nim już nie spotykam, okazał się złym człowiekiem. Byłby to największy błąd naszego życia. Na szczęście nie miałam problemów z dostępem do pigułki po, lekarka wypisała receptę bez zbędnych pytań. Jednakże bałam się, że mogę jej nie dostać. W końcu stała się łatwiej dostępna i dziewczyny mogą odetchnąć z ogromną ulgą. Pomoże ona zapobiec wielu niechcianym ciążom. Uratuje życie niejednej dziewczynie wybrać czy chce zostać matką czy jeszcze poczekać.
Répondre
W
zawsze miałam w portfelu lekarz mnie namówił - taka polisa ubezpieczeniowa - wziełam 2 razy - absolutnie nic sie niepokojącego nie wydarzyło , raz też poratowałam młodsza koleżanke ze swoich zapasów, wiedziała, że mam i mam lekarza ktory mi uzupełnia braki w apteczce pierwszej pomocy- laska żyje, urodziła dziecko wtedy kiedy chciała i jest szczęsliwa
Répondre
K
a ja dodam tyle: mam już jedno dziecko, urodzone, przed moimi 17. urodzinami - takie rzeczy tylko w Polsce...<br /> także wiem jak to jest, i wiem, że żadna kobieta nie powinna być zmuszana do bycia matką, skoro ma być odpowiedzialna za drugiego człowieka przez najbliższe 18 lat, to dajmy jej prawo tą odpowiedzialnością się wykazać<br /> <br /> moje dziecko absolutnie nie zasłużyło na bycie nieplanowanym i niechcianym<br /> <br /> <br /> receptę dostałam w państwowym gabinecie bez słowa, pielęgniarka zapisująca mnie na wizytę tylko pytała :&quot;czy to legalne&quot; :)<br /> wykupiłam w pierwszej aptece, do jakiej poszłam, też bez słowa
Répondre
M
Witam, Magdalena Błoch, redaktorka. Tłumaczenie, dlaczego wzięłam tabletkę „dzień po”, jest moim zdaniem nie na miejscu – zgodnie z powiedzeniem „winny się tłumaczy”. Ale napiszę krótko – brałam kilka razy, bo zawiodła antykoncepcja, a ja (jak również moi partnerzy) nie byłam gotowa na dziecko. Obecnie mam dwóch synów i więcej dzieci nie chcę. Dlatego jeśli „kiedyś, coś”, na pewno sięgnę po tę tabletkę.<br /> Dziecko zrobić jest łatwo (zazwyczaj), trudniej je utrzymać i wychować. Dlatego ta decyzja, chyba najważniejsza w życiu, powinna być dokładnie przemyślana. Temat rzeka, a jak wcześniej napisałam, nie mam zamiaru się tłumaczyć. Dodam tylko, że po tabletkach po nie miałam żadnych skutków ubocznych.<br /> <br /> Jeśli chodzi o ich dostępność, dwa razy byłam prywatnie u ginekologa i taką tabletkę (a raczej receptę na nią) otrzymałam bez żadnego badania (musiałam tylko zapłacić za wizytę). Trzecim razem byłam w państwowym szpitalu w Łodzi, gdzie również mnie nie zbadali i… kazali zapłacić za wypisanie recepty. Żeby kupić tabletki, musiałam zawitać do kilku aptek, bo pigułek nie było. Sytuacja miała miejsce kilka lat temu.
Répondre
K
wzięłam dzień po - żyję, jestem zdrowa <br /> <br /> kobieta ma prawo do decydowania o własnym zdrowiu i życiu <br /> jakim prawem rząd ubezwłasnowolnia kobiety? i co ubezwłasnowolnione kobiety dostają w zamian? bo przecież nie opiekę, nie środowisko, w którym będzie im łatwiej wychować dziecko... <br /> a te dzieci? przecież w Polsce rodzą się głównie z &quot;wpadek&quot; nieplanowane, a niestety czętsto również niechciane? czy to jest ta &quot;polityka prorodzinna&quot;?<br /> metoda regulacji poczęć na beczkę/na kocyk nie jest bardziej moralna, jest przeraźliwym aktem desperacji kobiet, które na prawdę nie mogą mieć dzieci!<br /> ale państwo wie lepiej... <br /> <br /> o mężczyznach nawet nie piszę, bo ich odpowiedzialność kończy się często na zapłodnieni, nawet na alimenty ich &quot;nie stać&quot;<br /> <br /> a skoro tak ciężko jest kobiecie, co mają powiedzieć dziewczęta, które mogą uprawiać seks od 15 roku życia, ale po receptę do ginekologa mogą się udać samodzielnie od 18 roku życia??? <br /> <br /> tylko nie mówicie o odpowiedzialności - gdzie jest wasza odpowiedzialność?<br /> przecież za te wszystkie nielegalne, zagrażające zdrowiu i życiu aborcje jesteście odpowiedzialni Wy, drodzy świętoszkowie<br /> za dzieci w beczkach również<br /> <br /> parafrazując Leca - sumienie macie czyste... nieużywane
Répondre