Manifest Wziełam "dzień po"
Pigułka "dzień po" to antykoncepcja,
a nie wybór moralny!
Tak pisałam w roku 2015:
W Polsce dokonuje się rocznie około 200 000 aborcji, z czego zaledwie mniej więcej 800 figuruje w statystykach krajowych, czyli odbywa się legalnie. Mniej więcej tyle samo dzieci zostawiają matki od razu w szpitalu. Rośnie dzieciobójstwo. Wielu z tych tragedii i niebezpiecznych posunięć (jak dzikie aborcje), zagrażających życiu kobiet i dzieci można by uniknąć dzięki antykoncepcji, w tym tej „awaryjnej”. Rząd postanowił, iż tzw. „pigułka dzień po” będzie teraz, na wzór wielu innych państw, dostępna bez recepty. Bez recepty nie oznacza łatwo dostępna i nienapiętnowana obyczajowo, religijnie…
Dzis znów jestesmy w ciemnej...hmmm jamie bezmózgowych głów przywódców. Dlatego wznawiam Manifest Dzień Po, żeby wciąż i wciąż przypominać o tym,że ta piguła nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie jest dobrem dla tych z nas, które/ którzy mieli pecha!
Jest ona bezpieczna, nie powoduje usunięcia nawet embrionu. Jesli w ogóle dojdzie do zapłodnienia, czyli połączenia gamet męskiej i żeńskiej, nie pozwoli im się zagnieździć. I tyle. Natomiast może się okazać, że zapłodnienie nie nastąpiło i pigułka została wzięta jedynie "na wszelki wypdaek".
Powodów, dla których jej użyłyśmy i będziemy używać jest tyle, co nas – kobiet. Kochamy się z mężami, z partnerami, czasem nie jesteśmy gotowe na dziecko, a pęknie gumka, czasem zdrowie czy sytuacja materialna nie pozwala nam na (następne) dziecko. Ratujemy siebie i swoją rodzinę, połykając „pigułkę dzień po”, czasem sprowadzaną nielegalnie przez internet z narażeniem naszego zdrowia.
Tym manifestem „Wzięłam „dzień po”” chcemy wspomóc wszystkie Polki, które obecnie znalazły się w odczłowieczonej przez rząd sytuacji, w której nie mogą pozwolić sobie na decydowanie o swoim własnym życiu bez podpisu lekarza, który często uniemożliwia im to! Chcemy napiętnować jej przeciwników, polityków i kościelnych demagogów, grożących nam ogniem piekielnym i moralną zgnilizną. Oddajcie nam prawo stanowienia o naszym organizmie !!!
Wesprzyjmy się nawzajem naszym głosem i krótką historią.
Wpisujcie, proszę w komentarzach swoje swiadectwo, tak, jak uważacie z krótkim wyjasnieniem lub bez, podpisane imieniem i nazwiskiem lub pseudonimem. Nie ważne, chodzi o poparcie i pokazanie, że to żaden wstyd, to jest norma, która ułatwia nam życie i nikt nie może jej nam odmówić, szczególnie teraz, gdy jest zgodna z prawem!
Ja, Agnieszka Abemonti - Świrniak, redaktor naczelna "Nieco-Dziennika Etycznego", publicystka „Tygodnika Faktycznie” (wczesniej "Faktów i Mitów"), oraz bloga http://robila.overblog.com, wchodząca w skład Etyki w Szkole, wreszcie autorka jedynej polskiej książki ateistycznej dla dzieci (wydanej przez moje wydawnictwo Renesans http://www.renesansmedia.pl ), nauczycielka i matka, też wzięłam (łatwo dostępną, we Francji, gdzie mieszkam) pigułkę „dzień po”. Moja wyczekiwana długo córcia miała 3 miesiące, ja zapomniałam pigułki. Z trudem i samozaparciem karmiłam ją piersią, nie miałam przy sobie rodziny, która pomogłaby mi w matczynych obowiązkach. Zapomniałam pigułki antykoncepcyjnej i przyjęłam pigułkę „dzień po”, o której pomyslałam od razu i automatycznie, gdyż nie widziałam się w nowej ciąży, podczas gdy mój organizm nie odpoczął jeszcze po pierwszej (a więc, jak rozwijałoby się nowe dziecko?), która uniemożliwiłaby mi właściwą, troskliwą opiekę nad długo oczekiwanym dzieckiem. Nie wstydzę się tego, może nawet jestem dumna, iż w trudnej sytuacji podjęłam szybko jedyny właściwy dla mojej rodziny wybór.